Od miłości do ufności

Witajcie!

Czy widzieliście kiedyś stare drzewo z wrośniętym sznurkiem lub z wgłębieniem po sznurku w jego pniu?

Sznurek zawiązany na młodym, giętkim drzewie wpłynął na jego kształt jako już dorosłego, silnego drzewa….

Podobnie możesz zauważyć u siebie pewne myśli, zachowania i uczucia, które mają początek w dzieciństwie tak wczesnym, że sam go jeszcze nie pamiętasz.

Ostatnio w tym ( Rozwój psychospołeczny – Potrzebuję Cię! ) poście rozpoczęłam część bloga poświęconą  świadomemu wychowywaniu. Dzisiaj opowiem trochę o pierwszym, bardzo ważnym, jeśli nie najważniejszym etapie rozwoju psychospołecznego człowieka. Jest to okres niemowlęctwa szacowany na ok 0-2 rok życia. Najpierw ciekawostka, która mnie osobiście zmusiła do wielu przemyśleń, szczególnie jako kobietę, żonę i być może z czasem matkę. Przez pierwsze miesiące życia, noworodek myśli, że on i jego mama to jedno. Wystarczy spojrzeć w ile sekund dziecko uspokaja się w ramionach matki.

Posłużę się teraz absurdalnym przykładem, ale przy chwili  zastanowienia pomoże on zrozumieć to, co chcę Wam przekazać. Dla takiego maleństwa, zbyt długa nieobecność matki, jest porównywalna do tego jakbyś Ty zobaczył nagle że nie masz np nogi, która jeszcze przed chwilą była. Za pierwszym czy drugim razem szybko byś spanikował i zapewne szybko uspokoił się po powrocie nogi na swoje miejsce. Ale idźmy dalej… Za pierwszym, drugim, czy trzecim razem szybko się uspokajasz, jednak co dzieje się później? Nie jesteś w stanie zgadnąć, kiedy noga znika, a przecież potrzebujesz jej do przemieszczania się. Może zniknąć wtedy, kiedy akurat bardzo potrzebujesz jej, ponieważ chcesz gdzieś pójść. Z dnia na dzień zaczynasz coraz bardziej skupiać się tylko na nadziei czy dzisiaj będziesz miał obie nogi cały dzień, czy może nagle jedna zniknie. Z tygodnia na tydzień tracisz ufność i wiarę w stabilność sytuacji. Nie masz żadnego wpływu i nic nie możesz zrobić, żeby nogę przy sobie zatrzymać. Pewnego dnia kładziesz się na łóżku i myślisz:

  • Nie mam wpływu na to, co się ze mną dzieje
  • Boję się, że dziś nie uda mi się iść tam gdzie chciałbym iść
  • Moja trudność uniemożliwia mi podjęcie się większych rzeczy
  • Nie potrafię zaufać, choćbym chciał
  • Mogę mieć wszystko co chcę, a nie czuję bezpieczeństwa
  • Moja wiara jest tak niestabilna, bo jak w mojej sytuacji mogłaby być stabilna.

Do tego momentu postu zostały pewnie już tylko mamy/przyszłe mamy, lub osoby, którym powyższe wykropkowane myśli są znajome…

Nasze myślenie o sobie, swoich możliwościach, o innych ludziach i o świecie, nie jest obiektywne. Jesteśmy zanurzeni w historii swojego życia, swoich doświadczeń, swoich ,,zagubionych nóg” . Wykropkowane myśli, często towarzyszą w dorosłości osobom, które w pierwszych latach życia, nie utwierdziły się w pewności, że świat jest bezpieczny, że nic im złego nie grozi, że jest przy nich ktoś, kto ochroni ich od całego zła świata. Dla noworodka jest to zazwyczaj matka, której bliskość rodzi w dziecku podstawową ufność. Takie dziecko, gdy dorośnie, nie będzie się nawet zastanawiało, nad nierealnym zagrożeniem jego bezpieczeństwa. Będzie podejmować trudne wyzwania mając świadomość jedynie realnych trudności – nie tych wyolbrzymionych w wyobraźni. Dla niego świat z założenia jest dobry, a ludziom można zaufać.

Ważna jest także świadomość, że mówię o czułej obecności matki. Osoby, które były w związkach, które się zakończyły, lub małżonkowie w kryzysach na pewno wiedzą co oznacza obecność tylko i wyłącznie ciałem. Jesteś przy mnie, ale jakby Cię nie było. Dorośli często mówią o ,,chłodzie” swojego partnera. Mężczyźni mówią, że żona stała się ,,zimna”, kobiety mówią, iż mężowie są ,,oschli”. Dziecko ze spotęgowaną siłą wyczuwa dokładnie to samo. Jeśli więc Ty jako matka notorycznie (nie mówię nigdy o wyjątkach, lecz o pewnym sposobie funkcjonowania) bierzesz swoje maleńkie dziecko na ręce unikasz na wszelkie sposoby jego spojrzenia, uśmiechu, dotyku, a sama prezentujesz mu sfrustrowany, zdenerwowany lub smutny wyraz twarzy – to z takim obrazem świata ono wejdzie kiedyś w dorosłość. I nigdy nie można powiedzieć, że tak już będzie zawsze patrzył na świat, ale będzie musiał najpierw bardzo długo kształtować nowe, prawdziwe spojrzenie na rzeczywistość.

Nie mam na celu kogokolwiek oskarżać, osądzać,czy upokarzać. Tak jak cały ten blog, tak również ten post, ma na celu zachęcenie (w przyjemny lub mniej przyjemny sposób) do wchodzenia wyżej w odkrywaniu swoich zdolności, poszerzaniu samoświadomości i zgłębianiu swojej tożsamości. Dlatego nie boję się zadawać trudnych pytań jeśli mają Cię one postawić w prawdzie i nie martwię się o Twoje uczucia w moją stronę, jeśli dzięki nim zatrzymasz się nad samym sobą chwilę dłużej.

Podsumowując:

Pierwszy etap rozwoju człowieka wiąże się z pozytywnym rozwiązaniem kryzysu związanego z podstawową ufnością lub podstawową nieufnością. Tym właśnie etapem rozpoczynamy drogę stawania się dojrzałą, świadomą swojej tożsamości osobą. RODZICE – budujcie w swoich dzieciach poczucie zaufania i bezpieczeństwa. Nie dokładajcie im dodatkowych ciężarów na i tak trudne zmierzanie się z wczesną dorosłością. W kolejnych postach poznamy dalsze etapy kształtujące inne sfery naszego umysłu i sposobu postrzegania świata, innych ludzi, samych siebie i Boga. Jeśli zauważyłeś u siebie pewne myśli które się tu pojawiły i wiążą się one w Twoją odległą przeszłością to zapamiętaj najważniejszą rzecz. Mianowicie zgłębianie swojej samoświadomości jest już samo w sobie dużym krokiem do naprawy tego, co blokuje nas przed życiem w pełni bez lęku ,,zniknięcia nogi”.

Niech Ci Bóg błogosławi 🙂

Magda

 

Opublikowane przez Razemwgore

Witaj, Miło Cię widzieć:) Nazywam się Magdalena Bojanowska Jestem psychologiem i mediatorem I i II stopnia, pracuję we własnym gabinecie psychologicznym, w ośrodku wsparcia dzieci i młodzieży, w placówce opiekuńczo – wychowawczej, oraz prowadzę warsztaty i szkolenia. Od kilku lat rozwijam ośrodek terapeutyczno-rekreacyjny Razem w Górę w Ciućkowie k. Płocka.

Jedna odpowiedź na “Od miłości do ufności

Dodaj komentarz