Jesteś taki NIEGRZECZNY, czyli…

Dzień Matki to dobry moment na nowy i bardzo ważny wpis na blogu. Prosto z warsztatu mojej codziennej pracy najważniejsze spostrzeżenia, wnioski, obawy. Zapraszam Was na krótką refleksję nad wagą słów wypowiadanych wobec naszych dzieci. Dziś zajmę się najbardziej popularną etykietą przypinaną młodym Odkrywcom, czyli… ,,Jesteś NIEGRZECZNY!…”

Jest to tak rozbudowany problem, jak rozbudowane jest środowisko dziecka. Zaczynając od rodziców, przechodząc przed dziadków, ciocie i wujków, a na nauczycielach, opiekunach, rodzicach rówieśników i nieznajomych kończąc. Podczas konsultacji, poradnictwa czy warsztatów, kiedy tylko usłyszę zwrot ,,moje dziecko jest niegrzeczne”, zapala się w mojej głowie pomarańczowa lampka. Jeśli jest przy tym również obecne dziecko, lampka natychmiast staje się czerwona. Przejdźmy jednak do konkretów.

Co zdaniem załamanych lub zaniepokojonych rodziców kryje się pod słowem ,,niegrzeczny”?? Odpowiedzi jest dużo, choć można je dopasować do kilku podstawowych zachowań:

  • krzyczy
  • bije
  • kłamie
  • pyskuje (…)
  • wyzywa
  • wymusza
  • buntuje się

Drodzy Rodzice, jeśli Wasze dzieci mają jeszcze odwagę aby się tak zachowywać, należy im gratulować. To jest światełko w tunelu świadczące o tym, że jeszcze ich autonomia nie została do końca zniszczona karaniem, szantażowaniem, manipulowaniem i groźbami.

Spróbuje to wyjaśnić prostym przykładem. Spójrz w swoje wnętrze. Wyobraź sobie, że wszystkie Twoje potrzeby są zaspokojone. Jesteś najedzony, masz gdzie mieszkać, rozwijasz się, pracujesz, masz komfort finansowy, regularnie przebywasz na łonie natury, uprawiasz sport, jesteś w satysfakcjonujących relacjach, rozwijasz swoje pasje, jesteś bezpieczny, jesteś sobą i nikt mówi Ci jaki masz być, podejmujesz decyzje, kreujesz swoje życie. Co wtedy czujesz? Spokój, radość, zrelaksowanie, opanowanie? Po prostu jest Ci dobrze i dopóki te potrzeby są zaspokojone, Ty czujesz się szczęśliwy. Nie widzisz powodu aby się złościć, krzyczeć, płakać, frustrować, smucić.

Teraz wyobraź sobie siebie, kiedy Twoje potrzeby nie są zaspokojone. Jesteś zagrożony utratą pracy, nie masz poczucia bezpieczeństwa fizycznego, psychicznego, emocjonalnego, Twoje relacje są toksyczne, ktoś Cię krzywdzi, manipuluje Tobą, nie możesz wyrażać własnego zdania, przez lata stoisz w miejscu z własnym rozwojem. Co wtedy czujesz? Lęk, złość, frustrację, niepokój, wstyd?

Jeśli rodzic zna swoje potrzeby, to już znaczy dużo w poradnictwie rodzinnym. Problem pojawia się wtedy, kiedy dorośli nie wiedzą, że ich własne nieprzyjemne (choć piękne i potrzebne) uczucia są spowodowane tylko i wyłącznie ich własnymi niezaspokojonymi potrzebami. Wtedy pomoc zaczynamy od rodziców, aby w efekcie zyskało na tym również dziecko.

Do czego zmierzam? Dziecko około drugiego roku życia przechodzi kryzys autonomii (pisałam o tym tutaj) – kiedy to uświadamia sobie, że może mieć własne zdanie, że może powiedzieć NIE (robiąc to bardzo często) oraz że może pokazywać światu swoje niezaspokojone potrzeby w każdy dostępny dla niego sposób walcząc o ich zaspokojenie. A jak to robi? Tak jak potrafi…krzyczy, płacze, bije, biega po meblach, pluje, kładzie się na ziemi itp. Myślę, że każdy rodzic wie o czym mówię. Co jest w takich sytuacjach spełnieniem moich marzeń? Rodzice, którzy rozwijają w dziecku jego samoświadomość. Nie mówię o rodzicach, którzy spełniają wszystkie prośby dziecka pt.: ,,CHCĘ…”. Nie mówię również o rodzicach, którzy mówią ,,nie płacz, nie krzycz, jak ty się zachowujesz, nie rób mi wstydu, zobaczysz w domu, pożałujesz tego itp.

Mówiąc o rozwijaniu samoświadomości dziecka mam na myśli kształtowanie w nim od najmłodszych lat umiejętności nazywania swoich uczuć, odkrywania potrzeb, tych zaspokojonych i niezaspokojonych. Czym to skutkuje? Może najpierw powiem, czym skutkuje ,,przytemperowanie niegrzecznego dziecka”. Opcje są dwie:

  1. Rodzicom uda się wyeliminować wszystkie niepożądane (w ocenie rodzica) zachowania. Dziecko będzie miłe, posłuszne, opanowane, łagodne, niekonfliktowe, uległe. Następnie takie dziecko będzie nastolatką i poznając pierwszego partnera będzie miła, posłuszna, opanowana, łagodna, niekonfliktowa, uległa. Wchodząc w dorosłość rozpocznie pracę i taka młoda Pani wobec szefa będzie miła, posłuszna, opanowana, łagodna, niekonfliktowa, uległa…Na tym zakończę, ponieważ już mam ściśnięty żołądek myśląc o ilości zranień w sercu tej kobiety.
  2. Drugi scenariusz ma podobne zakończenie. Dziecko nie pozwala wyeliminować u siebie niepożądanych (w ocenie rodzica) zachowań. Jest agresywne, krzykliwe, płaczliwe, wulgarne. Coraz bardziej dotkliwe kary, krytyka, porównywanie do innych ,,lepszych” dzieci niszczy kolejne potrzeby dziecka, dlatego jako nastolatek jest jeszcze bardziej agresywne, wyobcowane, dopuszczające się zachowań ryzykownych. Następnie drogi rozchodzą się w różnych kierunkach: uzależnienia, próby samobójcze, depresje, nerwice…jednak zawsze ze spuszczoną głową, drżącym podbródkiem, łzami wylewanymi tylko w samotności.

A teraz ponownie spójrzmy na nasze mniejsze lub większe dzieci. Przecież one wszystkie są dobre, wszystkie są tak wyjątkowe, niepowtarzalne, czyste w okazywaniu uczuć, proste w pokazywaniu potrzeb. Wystarczy tylko zatrzymać się na chwilę i zastanowić się, czy przypadkiem nie życzę mojemu dziecku cech i kompetencji, które tłumię w nim już na starcie jego życia?

Jeśli zależy mi, aby moje dziecko nie dało się skrzywdzić, to na ile pozwalam mu i uczę je posiadać własne zdanie, na ile respektuję jego inny punkt widzenia? Na ile dopuszczam myśl, że moje dziecko nie ma spełniać moich oczekiwań, lecz rozwijać swoje umiejętności i pasje, które kiedyś zaowocują poczuciem kompetencji i prawidłową samooceną?

Potrzeba tak niewiele…wystarczy zacząć od własnej gotowości do rozmowy z dzieckiem zamiast tak łatwo wypowiadanych słów ,,idź do swojego pokoju”. Dzieci wspaniale obserwują i wyciągają wnioski (we wczesnym dzieciństwie dzieje się to poza ich świadomością). Kiedy już rodzic jest gotowy na rozmowę (również na przyjęcie trudnych dla niego słów), może zapytać, czy dziecko krzyczy bo czuje złość, płacze bo czuje smutek/żal/złość/strach, bije bo czuje lęk/złość/frustrację. Następnie wspólnie z dzieckiem szukać i nazywać czego potrzebuje walcząc o to w taki, a nie inny sposób. Zapytaj, czy potrzebuje samotności, a może bliskości? Samodzielności, a może wsparcia? Autonomii, a może współdziałania? Uwierz na słowo, kiedy wspólnie odkryjecie niezaspokojona potrzebę dziecka jesteście bardzo blisko Waszej wspólnej radości.

Dziecięce potrzeby są tak piękne, tak spontaniczne. Zaspakajanie ich w sposób bezpieczny dla nich i ich środowiska jest czymś niesamowitym i owocującym na każdym kolejnym etapie rozwoju. Nie raz w tym miejscu spotykam się z odpowiedzią: ,,Pani Magdo, ale Pani tak łatwo o tym mówić, ja nie jestem psychologiem itp. itd.” Oczywiście łatwo mi o tym mówić, bo widzę wartość tych słów, widzę pozytywne zmiany w rodzinach, które odważyły się zmienić całkowicie sposób funkcjonowania.

Rodzicielstwa nikt nie uczy w szkole czy na studiach. Dlatego wszyscy jesteśmy tak samo odpowiedzialni za dojrzałą obecność w życiu naszych dzieci. Dorosłość ma to do siebie, że daje możliwości szukania, uczenia się, zdobywania nowych umiejętności, po prostu rozwoju. Propozycji dla rodziców jest bardzo dużo. Warsztaty, poradnictwo wychowawcze, webinaria, dobre książki itd.

Osobiście największe efekty zauważam podczas prowadzenia warsztatów i na konsultacjach psychologicznych. Jednak warto inspirować się również innymi wartościowymi treściami. Polecam zaopatrzyć się w takie książki jak:

  • Twoje kompetentne dziecko. Jesper Juul
  • Nie musisz być grzeczny. Aleksandra Srokowska-Ziółkowska
  • Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. jak słuchać, żeby dzieci d nas mówiły. Adele Faber, Elaine Mazlish

I na koniec życzę Wam odwagi! Odwagi do podejmowania wysiłku związanego z rozwijaniem potencjału Waszych dzieci. Wyobrażajcie sobie ich jako dorosłych którymi kiedyś będą. Czy naprawdę złość wywołana czytaniem wiadomości dziecka nie jest jak najbardziej odpowiednią reakcją? Czy chcielibyśmy, aby kiedyś bez słowa sprzeciwu pozwalali innym łamać wszelkie granice ich prywatności? Nie będę podawać kolejnych przykładów, choć znam ich już dziesiątki (jak nie setki)…Oczywiście w razie trudności i problemów jestem gotowa do pomocy. Nie bójcie się mówić otwarcie kiedy sobie z czymś nie radzicie, kiedy coś Was przerasta, rodzi Wasze obawy lub kiedy po prostu potrzebujecie wsparcia, dodania otuchy czy pocieszenia.

P.S. O warsztatach będę Was informować z możliwie dużym wyprzedzeniem, aby każdy zainteresowany mógł zarezerwować termin – Najbliższy termin 19.06.2021r. Poradnictwo wychowawcze jak zawsze w piątki.

Do zobaczenia, Magda 🙂

Opublikowane przez Razemwgore

Witaj, Miło Cię widzieć:) Nazywam się Magdalena Bojanowska Jestem psychologiem i mediatorem I i II stopnia, pracuję we własnym gabinecie psychologicznym, w ośrodku wsparcia dzieci i młodzieży, w placówce opiekuńczo – wychowawczej, oraz prowadzę warsztaty i szkolenia. Od kilku lat rozwijam ośrodek terapeutyczno-rekreacyjny Razem w Górę w Ciućkowie k. Płocka.

Dodaj komentarz